czwartek, 3 listopada 2016

Opowiadanie o dojrzałym nastolatku


Opowiadanie o odpowiedzialnej nastolatce

      Długo zastanawiałam się, jak opisać to, co wydarzyło się pewnego jesiennego dnia. Anastazja to 12 letnia nastolatka. Uczęszcza do 6 klasy szkoły podstawowej. W 4 i 5 klasie nauka szła jej fantastycznie, lecz w 6 klasie zaczęły się problemy nie tylko z nauką, ale też z zachowaniem.
       Anastazja nie myślała nad tym co mówi, ponieważ decyzje podejmowała spontanicznie. Nie słuchała nauczycieli na lekcjach, nie odrabiała prac domowych oraz nie dbała o kulturę swojego języka. Nikt nie mógł jej poznać, nauczyciele kiedyś nie pomyśleliby, że pilna, mądra, inteligentna i odpowiedzialna Anastazja może tak się zachowywać. W jesienny, deszczowy poniedziałek w klasie Anastazji odbyła się lekcja pierwszej pomocy. Nastolatka zawsze powtarzała, że chce zostać lekarzem, znała
wszystko perfekcyjnie z pierwszej pomocy, ale wcale nie słuchała tego, co było na lekcji. Była zajęta rozmawianiem ze swoją koleżanką z ławki. Zadzwonił dzwonek, Anastazja wyszła ze szkoły, bo już skończyła lekcje. Mieszkała jakieś 2 kilometry od szkoły. Na skrzyżowaniu, na którym prawie nikt  nie przechodził, zdarzył się wypadek. Samochód przejechał kobietę, kierowca uciekł z miejsca wypadku. Nastka podbiegła do tej kobiety i sprawdziła czy oddycha, lecz nie oddychała. Zadzwoniła na numer
alarmowy 112 i powiadomiła odbiorcę telefonu jak się nazywa, gdzie się znajduje, co się stało oraz w jakim stanie jest poszkodowana. Odbiorca powiedział, że koniecznie, dopóki nie przyjedzie pogotowie, musi przeprowadzić RKO, czyli resuscytację krążeniowo-oddechową. Została powiadomiona, że musi wykonać 30 uciśnięć w klatkę piersiową i potem 2 wdechy, ale dziewczynka nie mogła przypomnieć sobie jak to się robi, pomimo że kiedyś znała pierwszą pomoc bardzo dobrze. Pan jej wszystko spokojnie
wytłumaczył, więc zaczęła działać. Po dłużącym się oczekiwaniu przyjechała karetka. Kobieta przeżyła głównie dzięki pomocy Anastazji. Po powrocie do domu Nastka powiedział sobie, że musi się zmienić. Od razu usiadła do nauki. Zaczęła pilnie słuchać na lekcjach i odrabiała samodzielnie prace domowe.
      Anastazja wykazała się dużą odpowiedzialnością. Pomogła rannej kobiecie i nie uciekła z miejsca zdarzenia. Dzisiaj, nastolatka uczęszcza do gimnazjum. Ta lekcja z życia dużo ją nauczyła. Ma same bardzo dobre oceny oraz  marzy o studiowaniu medycyny w przyszłości.
       Klaudia Łukawska kl. 6b

Nasz nowy cykl: "Opowiadanie o dojrzałym nastolatku"




,,Zabawa w skate parku"

W piątek po szkole ja z moją przyjaciółką Kingą jechałyśmy na rolkach do skate parku. Nikogo tam nie było.



Mieszkamy bardzo blisko parku, więc dojechałyśmy w 10 minut. Była 18:30, a nasza koleżanka Maja miała przyjechać o 19:00, żeby nauczyć nas wjeżdżać na rampy. Położyłyśmy torby na ławce i zaczęłyśmy jeździć. Po 15 minutach przyjechała Majka, ale na 30 minut, ponieważ jechała na badania. Nauczyła nas wjeżdżać na dwie mniejsze rampy. Ja z Kingą miałyśmy czas do 20:30, dlatego mogłyśmy jeszcze poćwiczyć. Zabrakło nam wody, więc sama pojechałam do pobliskiego sklepu. Była długa kolejka, z tego powodu nie było mnie jakieś 15 minut. Kiedy przyjechałam, Kinga siedziała na ziemi i płakała.

-Co się stało ?- zapytałam.

-Rozwaliłam kolano - mówiła zapłakana.

-Czekaj, zadzwonię po pogotowie.

-Nie - wtrąciła się - Masz zadzwonić do Zośki!

Więc zadzwoniłam do Zosi i po 5 minutach była już w parku.

-Co się stało ?- zapytała.

-Kinga rozbiła kolano, wszędzie jest krew!- wyjąkałam.

-Magda - zwróciła się do mnie - masz 5 zł idź do sklepu po chusteczki, a ja dzwonię po pogotowie.

-Nie dzwoń, nic mi nie jest.

-Jak to nic! To nazywasz niczym, nadal leci ci krew. Dzwonię !

Poszłam do sklepu i kupiłam 4 paczki na zapas. Kiedy wróciłam dałam wszystkie Zośce, a ona odpakowała je i przyłożyła do rany. W trakcie Zosia zadzwoniła po pogotowie. Przyjechało po 10 minutach. Zosia zadzwoniła po mamę Kingi i powiedziała, że Kinga jedzie do szpitala. Ratownicy zapytali się co się stało, więc im to opowiedziałam. Kazali nam iść do domu.



Po tygodniu Kinga wyszła ze szpitala. Na szczęście nie było to coś poważnego ale ranę musieli zszywać. Od tego czasu Kinga nosi kask oraz ochraniacze, kiedy idziemy jeździć na rolkach.



Magdalena Gmurska 6b

Za oknem zimno i wietrznie, ale jeszcze pamiętamy o wakacjach...


Drodzy Uczniowie,



piszę do Was, gdyż chciałbym opowiedzieć o moim rodzinnym wyjeździe do Chorwacji. Wybrałem się tam z mamą, tatą, siostrą oraz ciocią i jej córką. Podczas tego pobytu zaskoczyło mnie wiele rzeczy. Kilka z nich postaram się opisać w tym liście.



Wyobraźcie sobie, że Chorwacja leży nad Morzem Adriatyckim, które otaczają liczne skały. Z tego powodu znajdują się tam plaże kamieniste tak samo jak dno morza.  Na tych skałach mieszkają jeżowce. Są to małe kolczaste kulki. Dlatego w Adriatyku można kąpać się tylko w specjalnym obuwiu. Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła było tamtejsze jedzenie, czyli owoce morza. Najbardziej zajadałem się smażonymi kalmarami. Zainteresował mnie też podwodny świat, który miałem okazję poznać. Każdą chwilę poświęcałem nurkowaniu i wtedy podziwiałem różne kształty muszli, w których mieszkały kraby, ślimaki a nawet małże.



Chorwacja to piękny kraj. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze tam wrócę. Z chęcią odwiedziłbym też inne nieznane mi miejsca.



                                                                                       Pozdrawiam Was

                                                                                       Kajetan Płuszewski kl. 4c

środa, 28 września 2016

Nasze wspomnienia z wakacji

Drodzy Czytelnicy!
                Chciałabym opowiedzieć Wam w jaki sposób spędziłam minione wakacje. A byłam naprawdę zajęta. Przeczytajcie...
                Przez pierwsze dwa tygodnie lipca uczęszczałam na półkolonie zorganizowane w naszej szkole. Podczas nich chodziliśmy do kina, na basen oraz do Parku Skarbków. Zwiedziliśmy też Muzeum Kolejki WKD. Mieliśmy dwa razy jednodniową wycieczkę do Bieganowa. Panie organizowały też różne atrakcje na miejscu takie jak: konkursy piosenek, zawody sportowe, gry i zabawy na świeżym powietrzu. Przez następne tygodnie byłam w domu, ale nie nudziłam się. Odwiedzałam dziadków, bawiłam się ze swoimi zwierzakami, czytałam ciekawe książki np. "Hanię Humorek". Bardzo często bawiłam się z kolegami i koleżankami z osiedla na podwórku. Graliśmy w piłkę, jeździliśmy na rowerach albo rolkach. Zawsze było wesoło. Mrugnięcie W drugiej połowie sierpnia wyjechałam z mamą nad morze do Karwi. Podczas tego wyjazdu dużo zwiedzałam. Byłyśmy na jednodniowej wycieczce w Trójmieście. Oczarowała mnie gdańska Starówka, na której zakupiłam pamiątki. W Sopocie podziwiałam najdłuższe drewniane molo. W Gdyni odwiedziłam port oraz Okręt Muzeum ORP-Błyskawica. Kolejny raz mieszkałam w pensjonacie "Nemo" i okazało się, że przyjechały do niego dzieci, z którymi znałam się z zeszłego roku. To była fajna niespodzianka. Razem spędzaliśmy czas na plaży, placu zabaw i w pensjonacie. Dokarmialiśmy tam bezdomne kotki. Kiedy jednego zobaczyłam, to wiedziałam, że będzie mój. Na szczęście mamie też się spodobał. Kotka dostała imię Muszelka i przyjechała z nami do domu. Atrakcją dla mnie i innych dzieci było też ognisko, które rozpalano każdego wieczora. Piekłam wtedy swoją ulubioną bułkę.
               Wakacje się skończyły, ale na zawsze zostaną mi wspomnienia. Będę do nich wracać podczas długich i zimnych jesiennych wieczorów.
 
                                                                                                     Pozdrawiam wszystkich Czytelników,
                                                                                                                             Marta Mikucka kl. 4a

Nasze wspomniania z wakacji

                                  Drogie Koleżanki i Koledzy!
 
    Na wstępie mojego listu serdecznie Was pozdrawiam. Piszę, gdyż pragnę opowiedzieć Wam           o moich wspomnieniach z wakacji.
    Razem z rodziną byliśmy w Jarosławcu nad morzem. Pogoda dopisywała. Codziennie chodziliśmy na plażę. Zwiedzaliśmy też dużo okolicznych miejscowości. Z wakacyjnych wspomnień najbardziej zapamiętam wycieczkę do parku wodnego, który nazywa się "Panorama Morska". Był tam basen        z rwącą rzeką oraz z falą morską. Frajdę sprawiły mi też ogromne zjeżdżalnie. Jednak najbardziej podobały mi się gejzery wodne. Po całym obiekcie przechadzali się ludzie, którzy byli przebrani za różnych bajkowych bohaterów. Dodatkowo w swoich dłoniach trzymali żywe, kolorowe papugi.Szczęście Szkoda tylko, że czas spędzony w tym magicznym miejscu tak szybko minął. Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy.
      Trochę się rozmarzyłem pisząc ten list. Wakacje dobiegły już końca i rozpoczął się nowy rok szkolny, który mam nadzieję również będzie atrakcyjny. Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy przeczytają mój list. Ciekawy jestem jak Wy spędziliście wakacje.
 
                                                                                                            Do zobaczenia w szkole,
                                                                                                            Mateusz Budzik kl. 4a

środa, 22 czerwca 2016

Kilka słów przed wakacjami... /Moja ulubiona książka/

Wakacje to czas odpoczynku. Wtedy mamy możliwość robić tylko to, co lubimy. Dlatego jestem przekonana, że wielu uczniów sięgnie po książkę. Tylko jaką książkę wybrać, by czytanie jej było przyjemne i bezpieczne? Zawsze należy pamiętać, żeby literatura była dostosowana do wieku czytelnika. Taką informację można otrzymać od pracownika biblioteki lub księgarni, w której szukamy czegoś dla siebie.
 
Osobiście polecam serię książek Andrzeja Maleszki "Magiczne drzewo". Opowiadają one, jak tytuł sugeruje, o magicznym drzewie, z którego wykonano rozmaite przedmioty np: krzesło, łóżko, puzzle, figurkę dziewczynki i wiele innych. Niestety trafiły one w różne zakątki świata nie zawsze we właściwe ręce. Dlatego grupa przyjaciół, na czele z gadającym psem, wyrusza w podróż, by je odnaleźć i ocalić świat. We wszystkich tomach nie brakuje przygód, zwrotów akcji, humoru oraz magii. Utwory są bogato zdobione ilustracjami-zdjęciami, które wykonał sam autor. Mimo pokaźnych rozmiarów (każda część około 500 stron), czyta się je bardzo szybko. Rozdziały są krótkie i pełne dialogów. Między innymi z tego powodu recenzenci zgodnie twierdzą, że książki mają tempo gry komputerowej. Kolejnym atutem serii jest to, że każdy tom jest jednocześnie częścią całości i indywidualną pozycją. Dlatego nie trzeba czytać ich po kolei. We wszystkich częściach pojawia się ten sam główny bohater Kuki i jego przyjaciele (pies Budyń, Gabi, Blubek, Ida) lub rodzeństwo (Tosia, Filip). Drużyna Kukiego jest zawsze gotowa do uczciwej walki w obronie słabszych. Dzieci nigdy nie tracą nadziei i chętnie sobie pomagają. Pokonują wszystkich przeciwników, dlatego że do walki nie używają siły mięśni a rozumu.
 
"Magiczne drzewo" (Czerwone krzesło, Tajemnica mostu, Olbrzym, Cień Smoka, Pojedynek, Gra, Świat ogromnych) to seria dla wszystkich, którzy potrafią czytać. Utwory te przypominają baśnie, w których rzeczywistość miesza się z fantastyką oraz dobro pokonuje zło. Warto też wspomnieć, że dzieło to znane i cenione jest na całym świecie.
 
Katarzyna Rachwalska-Kalisz

piątek, 10 czerwca 2016

Rekomendowana przez szóstoklasistkę - cykl "Moja ulubiona książka"

Moja ulubiona książka.

Moja ulubiona książka to ,,Bon czy ton savoir vivre dla dzieci".
Jej autorem jest Grzegorz Kasdepke. Z tej książki można się
wiele dowiedzieć, o tym jak się odpowiednio zachować w
danej sytuacji. W środku są bardzo ładne, kolorowe i ciekawe
obrazki. Chociaż to książka o wychowaniu i dobrych manierach,
nie jest nudna. Jest bardzo fajna, ponieważ autor charakteryzuje
się niezwykłym zrozumieniem psychiki dziecka i ciepłym humorem.
Niektórzy jednak nie wiedzą : Co to jest savoir – vivre ? Mniej więcej
to samo, co bon ton, tylko że trudniej to się wymawia.No dobrze, a
co to jest bon ton ? Wiedza o tym , jak człowiek dobrze wychowany
zachowuje się w różnych sytuacjach. Hm… a kto to jest właściwie ten
dobrze wychowany człowiek? Ktoś, kto nie zachowuje się jak małpa i
kogo nie trzeba chować do szafy, gdy przychodzą goście. Czyli każdy,
kto przeczyta tę książkę i czegoś się z niej nauczy! Wszystkim ją polecam,
a tym którzy się zdecydują życzę miłej lektury.

Aleksandra Górska VI b


czwartek, 2 czerwca 2016

Rozpoczynamy nowy cykl pt.: "Moja ulubiona książka"!


Okładka książki Pamiętnik JedynaczkiCoraz bliżej wakacje, podczas których wielu uczniów sięgnie po książki i zanurzy się w lekturze. Dlatego rozpoczynamy nowy cykl, w którym będziemy prezentować ciekawe książki, idealne nie tylko na wakacje :)




            MOJA ULUBIONA KSIĄŻKA
 Moja ulubiona książka to „Pamiętnik jedynaczki”. Autorka tej książki nazywa się Hanna Kowalska-Pamięta. Napisała również drugą część.
 Książka opowiada o trzynastoletniej Paulinie, która bardzo żałuje, że nie ma rodzeństwa. Historia dziewczyny rozpoczyna się tym, że Paulina zauważa, że jedna z jej nauczycielek z nie wiadomo jakich powodów czuje do niej z trudem ukrywaną niechęć. Paulina stara się dociec przyczyny nastawienia nauczycielki. Wszystkie próby rozwikłania sekretu nie dają wyniku. W dodatku mama zdaje się ukrywać przed Pauliną jakąś tajemnicę.
 Pakowanie się w tarapaty powoli staje się specjalnością Pauliny. W życiu bohaterki nagle pojawiają się tajemnicze osoby. Ich losy zaczynają się ze sobą splatać, a wszystko z czasem łączy się w całość…
 Książka jest niezwykle zabawna jak i tajemnicza. Jest tak ciekawa, że szybko się ją czyta i trudno jest się od niej oderwać. Rysunki w książce są naszkicowane i nawet bez użycia kolorów ładne.
 Myślę, że ta książka zaciekawiłaby większość osób nawet tych, którzy nie są jedynakami.

Magda Drezler




sobota, 14 maja 2016

Tydzień Bibliotek - sprawozdanie ze spotkania z autorem książek dla dzieci i młodzieży

SPRAWOZDANIE   ZE  SPOTKANIA  Z  PAWŁEM  BERĘSEWICZEM



    Dziesiątego maja 2016 roku uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 wybrali się na spotkanie z autorem wielu książek dla dzieci i młodzieży – Pawłem Beręsewiczem. Miało to miejsce w Centrum Kultury w Grodzisku Mazowieckim.



    Około godziny 9:00, przed rozpoczęciem rozmów z idolem, można było zakupić jego książki i uzyskać autograf. Gdy sala kinowa całkowicie się zapełniła Pan Paweł zadał pytanie: „Kto lubi czytać książki?”. Zgłosiło się mnóstwo osób jednak autor wybrał pewną dziewczynkę i zaprosił ją na scenę. Usiedli na, zapewne wygodnych, fotelach. Pisarz zaproponował kawę lub herbatę (wszystkim kolejnym osobom proponował to samo). Po chwili zapytał o jakim gatunku książki chce dyskutować. Wiktoria (tak miała na imię wybranka) poprosiła o rozmowę na temat książek wojennych. Pan Beręsewicz wyjął ze swojej teczki powieść pod tytułem „Czy wojna jest dla dziewczyn?”. Treść nawiązuje do II wojny światowej, a bohaterką książki jest Ela. Ma za zadanie dochować tajemnicy, która dotyczy jej ojca. Następnie do konwersacji został zaproszony uczeń z klasy IV uczęszczający do innej szkoły. Chłopiec wybrał książkę o tematyce kryminalnej. Wtedy autor pokazał utwór o tytule „Tajemnica człowieka z blizną”. Dotyczy on kilkunastoletniego Jaśka, który chciał się dowiedzieć dlaczego jego tata ma bardzo dużą bliznę na policzku – przez wiele lat ukrywaną pod gęstą brodą. Po wielu próbach Janek poznaje wielką tajemnicę. Jako ostatni gość pisarza wystąpiła Julia. Ku zaskoczeniu wszystkich wybrała powieści miłosne. Z tego gatunku Pan Paweł Beręsewicz pokazał aż dwie książki: „Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek” oraz „Kiedy chodziłem z Julką Maj”. Głównym bohaterem jest tam Jacek Karaś. Są to opowieści o jego miłosnych zawirowaniach, które dotknęły go w młodzieńczym wieku. Po wszystkich emocjonujących wywiadach każdy chętny mógł zapytać swojego idola o nurtujące go pytania dotyczące jego życia i twórczości. Padały następujące pytania:

- Ile ma Pan lat?

- Czy książka „Pieniądze albo kasa” pachnie „pieniędzmi”?

- Co zainspirowało Pana do napisania powieści „Więcej niż klub”?

    Na koniec uczennice klasy VIb z naszej szkoły wręczyły mu piękne kwiaty oraz pamiątkowe podziękowania za jego poświęcony czas.



    Wizyta Pana Pawła Beręsewicza w naszym mieście przebiegła niespodziewanie szybko i przyjemnie. Widzowie dowiedzieli się wielu rzeczy o utworach tego pisarza i z chęcią kupowali jego dzieła. Autor opowiedział niezwykle ciekawe historie na temat wątków w swoich powieściach i tym samym zachęcił dużą liczbę osób do ich przeczytania.

                                                              Uczennice klasy VIb

poniedziałek, 9 maja 2016

Części mowy



"Części mowy"

Części mowy wierszowane
Zaraz będą pokochane.
Wpierw odmienne mówić chcą
Patrzę już przede mną są.
Wnet rzeczownik zaczął wywiad
Kto to ? Co to ? Kasia ? Przysiad ?
A tu nagle:  jaki ? jaka ?
To przymiotnik gra cwaniaka.
Co on robi ? Co się dzieje ?
Aż czasownik nam tu mdleje.
Już liczebnik nadlatuje
Zaraz wszystkich uratuje.
Liczy tylko: ile ? który ?
Nagle… Widzi sobowtóry.
Jak odróżnić „on” od „chłopiec”
To zaimek chce nam dopiec.
My się jednak nie poddamy
Z każdą chwilą rozkwitamy.
Nieodmienne mają głos
Chcą przedstawić nam swój los.
Na początek: jak ? gdzie ? kiedy ?
Nasz przysłówek chce mieć dredy.
Spójnik spaja wręcz wspaniale
Każdy powie „i, lub, ale”.
Nasz przyimek jest na koniec
W pewnym sensie taki goniec.
Wypowiada swoje racje
On rozsiewa informacje.
Za oknami, o książeczce,
pod stolikiem, także w rzeczce.
Po tej lekcji wszystko umiesz
Więc kartkówkę też zrozumiesz.

autor: Aleksandra Górska

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Wycieczka po Grodzisku Mazowieckim



 SPRAWOZDANIE   Z  WYCIECZKI PO 
GRODZISKU  MAZOWIECKIM

Piętnastego marca 2016 roku klasa 6b wybrała się na zwiedzanie naszej małej ojczyzny – Grodziska Mazowieckiego. Uczniami opiekowała się pani Katarzyna Rachwalska – Kalisz.  Spotkaliśmy się przed szkołą o godzinie 10:45. Kierownikiem wycieczki był pan Łukasz Nowacki, który jest historykiem.

Podróż trwała około godziny. Pogoda nie bardzo sprzyjała wyprawie, lecz czasem zza chmur wyjrzało słońce. Pierwszą stacją na naszej drodze był budynek SP1 przy ulicy Kilińskiego. Dowiedzieliśmy się, że dawniej mieścił się tam zakład wodoleczniczy. Założył go w 1884 roku doktor Michał Bojasiński. Po wyjściu z obiektu przewodnik opowiadał, że „Mała Jedynka” jest najdłuższym zabytkiem w naszym mieście. Naprzeciwko dzisiejszej szkoły zbudowano domki letniskowe dla ludzi przyjeżdżających do sanatorium. Później widzieliśmy jeden z ostatnich, drewnianych domków (do tej pory zamieszkiwany). Potem udaliśmy się do Alternatywy, gdzie kiedyś mieściła się nasza szkoła, którą założył Piotr Krupiński. Następnie ruszyliśmy w kierunku domu rodzinnego założyciela tej placówki. Po przebyciu kilkunastu metrów znaleźliśmy się niedaleko szkoły społecznej, dawnej siedziby SP1. Kilka ulic dalej znajdował się urząd miasta. Pan Nowacki pokazał nam herb Bogoria pochodzący z rodu Mokronowskich. Wkrótce po tym doszliśmy do pierwszego kina dźwiękowego o nazwie Lux. Obok parku Skarbków widniał budynek w kształcie lokomotywy, w którym przyjmowano podróżnych. Po jakimś czasie pan Łukasz zaczął opowiadać o historii i ciekawostkach na temat dworca kolejowego. Oznajmił, że zbudowano go w 1845 roku na wzór dworów szlacheckich. Następnym etapem trasy był pomnik Józefa Chełmońskiego, czyli malarza w przeszłości zamieszkującego pobliską wieś - Kuklówkę. Przy tym punkcie wycieczki historyk poprosił, abyśmy zwracali uwagę na balkony. Jeśli były bogato zdobione to rodzina tam mieszkająca była zamożna. W dalszej kolejności weszliśmy do zakładu rzemieślniczego pana Kamińskiego, w którym wyrabiano np. paski, siodła i inne skórzane produkty. Idąc w kierunku kościoła Świętej Anny zobaczyliśmy miejsce żydowskiej synagogi, a potem teren upamiętniający egzekucję polskich zakładników. Obok znajdowała się ściana ze śladami kul po postrzałach. Po przejściu przez ulicę dotarliśmy do kapliczki Matki Boskiej Fatimskiej. Została ona stworzona na cześć minionej epidemii cholery. Ostatnim przystankiem naszej wyprawy był plac Króla Zygmunta Starego. Nazywa się tak, ponieważ ten król nadał Grodziskowi Mazowieckiemu prawa miejskie. Po udanym zwiedzaniu udaliśmy się na rekolekcje.

To była bardzo ciekawa, a zarazem edukacyjna lekcja w terenie. Dowiedzieliśmy się wielu interesujących rzeczy o naszej małej ojczyźnie. Od początków powstania miasta do teraz zmieniło się bardzo dużo.  Myślimy, że warto by było to powtórzyć. W niedalekiej przyszłości postaramy się przekazywać zdobytą wiedzę młodszym pokoleniom.
Ucznnice klasy 6b

niedziela, 13 marca 2016

Żegnamy się z zimą



Już niedługo zacznie się kalendarzowa wiosna. Powoli zaczynamy myśleć o planowanych wycieczkach, czekamy na cieplejszą pogodę. 

Tymczasem zapraszamy do lektury wypracowań uczniów z naszej szkoły – wspominając ferie żegnamy się z zimą.

1.
    Ostatnie ferie spędziłam w dwóch miejscach. Na początku pojechałam za granicę na wyspę afrykańską, Mauritius. Następnie wybrałam się w góry.
     Na wyspie było pięknie. Wszędzie rosły palmy i piękne kwiaty, woda w oceanie była czysta i turkusowa. Na plaży wszędzie leżały duże muszle i kawałki białych raf koralowych. Codziennie rano bawiłam się z siostrą na plaży lub nad basenem. Zwiedziłam tam wiele ciekawych miejsc, takich jak: małe safari, przepiękny wodospad, ziemię siedmiu kolorów oraz dużo innych miejsc. Jednego dnia postanowiłam pierwszy raz w życiu spróbować popływać w oceanie na dużej desce, takiej jak surfingowa, tyle że odpycha się na niej wiosłem. Było to bardzo fajne i chciałabym to kiedyś powtórzyć. Podróż do domu była naprawdę męcząca i długa, ponieważ trwała około dwanaście godzin. Następnego dnia po powrocie, od razu z tatą i bratem pojechaliśmy w góry do Białki Tatrzańskiej. Każdego dnia po śniadaniu chodziliśmy na stok. Co roku chcę spróbować zacząć jeździć na desce snowbordowej, ale niestety nie mam odwagi i dalej jeżdżę na nartach. Po obiedzie najczęściej jeździliśmy do Zakopanego na Krupówki, aby zakupić prezenty dla rodziny i pospacerować. Kiedy wracaliśmy do hotelu chodziliśmy na basen, a właściwie na termy. Któregoś dnia kiedy poszłam na stok, miałam okazję obejrzeć zawody narciarskie, które akurat tam się odbywały. Sama chciałam wziąć w nich udział, ale okazało się , że nie są to zawody dla wszystkich chętnych dzieci, tylko dla takich, które od lat trenują jazdę.
     Moje ferie były bardzo udane i nigdy o nich nie zapomnę. Pomimo tego, że na Mauritiusie tyle zobaczyłam i przeżyłam, bardziej podobało mi się w polskich górach, dlatego że uwielbiam zimę i jazdę na nartach
                                                                                                              autor: Nikola Karaśkiewicz VI b







2.
   Ósmego lutego 2016 roku po śniadaniu wybrałam się na basen. Pojechałam tam z wujkiem, ciocią     i siostrą cioteczną, Hanią. Obiekt znajdował się w Rawie Mazowieckiej na ulicy Katowickiej 20.
   Podróż trwała około 40 minut. Pogoda była odpowiednia do pory roku, choć nie było mrozu i śniegu. W drodze na basen opiekowałam się Hanią. Włączałam jej bajkę, dawałam picie i całowałam, kiedy się tylko dało. Gdy nie podobało jej się co robię, zaczynała wykrzykiwać moje imię. Robiła to jednak inaczej niż ktokolwiek inny. Zamiast Ola mówiła "Oła". Po pewnym czasie dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka budynku i zostawiliśmy w szatni swoje obuwie oraz odzież wierzchnią. Dostaliśmy od recepcjonistki specjalne klucze i poszliśmy się przebrać w kostiumy kąpielowe. Zabraliśmy także różne akcesoria. Po chwili znaleźliśmy się na sali basenowej. Hania ma rok i osiem miesięcy, dlatego poszliśmy do bardzo płytkiego basenu (brodziku). Na początku bawiłam się z nią różnymi zabawkami. Przelewałam wodę z jednego kubka do drugiego, robiłam śmieszne miny, wydawałam odgłosy różnych zwierząt i je udawałam. Niedługo potem poszłam z wujkiem Kubą do głębszej wody i robiliśmy sobie wyścigi. Najpierw zwycięzcą byłam ja, a w drugiej rundzie on. Usłyszałam, że moja siostra nas woła, więc przybiegliśmy do niej i znów się bawiliśmy. Później wybrałam się do jacuzzi z ciocią Karoliną. Woda była tam gorąca i tym samym bardzo przyjemna. Bąbelki wykonywały kojący masaż wielu części ciała. Po tej cudownej kąpieli poszłam na zjeżdżalnię wodną. Gdy weszłam na nią pierwszy raz nie spodziewałam się takiego efektu. Zjeżdżalnia była stroma i kiedy zjechało się już na dół, wpadało się pod wodę z ogromnym pluskiem. Spodobało mi się to, więc wchodziłam jeszcze raz i jeszcze raz. Nasz czas na basenie dobiegł końca. Po wyjściu z przebieralni udałam się z rodziną na frytki i wyciskany sok. Kiedy skończyliśmy jeść, skierowaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Jak dojechaliśmy do domu byłam z jednej strony zadowolona, a z drugiej strony trochę smutna. To był wspaniały dzień i szkoda, że tak szybko się zakończył. Mam nadzieję, że  w przyszłości powtórzę tą przygodę.

3.
       Moje tegoroczne ferie zimowe na pewno nie należały do atrakcyjnych.
      Tydzień przed rozpoczęciem ferii moja mama miała operację ręki. Ręka została włożona w gips. W związku z tym przez całe ferie musiałem pomagać w pracach domowych polegających na: sprzątaniu, zmywaniu naczyń, robieniu zakupów itp...
      Ponieważ "nieszczęścia chodzą parami", tuż przed feriami mój tata uległ wypadkowi w pracy. Ma złamaną miednicę i przez dziesięć tygodni musi leżeć. Przez okres ferii leżał w jednym z warszawskich szpitali. W związku z tym dzieliłem czas między szpital, w którym mamie zmieniali opatrunki, a opiekę nad ojcem w innej części stolicy. Zajmowało to dużo czasu - na wszystko trzeba było poczekać a pacjentów nie brakowało.
     Podczas dwóch tygodni ferii niewiele odpocząłem. Udało mi się tylko raz być w kinie. Mam jednak satysfakcję, że ile mogłem, pomogłem rodzicom i spełniłem swój synowski obowiązek.